Dla absolwentów szkół państwowych wyjaśnienie : " decapitatio ", znaczy obcięcie głowy . Jako , że będąc w stanie spoczynku dysponuję sporą nadwyżką wolnego czasu , instynktownie zagospodarowuję tę nadwyżkę , ulegając starym i nowym namiętnościom . Jedną z nowych jest , przyznaję , perwersyjne zajęcie wyrywania nóżek i skrzydełek musze , zwanej służbą zdrowia . Aby jednak nad tym ustrojstwem się poznęcać , muszę je złapać i , choćby pobieżnie , poznać , zbadać . Proceder ten znakomicie ułatwiają koligacje rodzinne towarzyskie , nieco przebrzmiałe akademickie . Tak , czy owak, materiał badawczy jest dość pokaźny i naukowo weryfikowalny . Tak się złożyło , że jednym z ostatnich skrzydełek , jakie wyrwałem onej specjalnej służbie / SS/ , był , coraz bardziej powszechny, problem raka piersi . Oto w wielu , z góry nieobiektywnie zaplanowanych i przeprowadzonych rozmów z ofiarami SS , zwanej dla zmylenia przeciwnika " służbą zdrowia " , posiadłem wiedzę dziwną i szokującą . Powszechnie panuje opinia , że , kiedy wpadnie się w rakową sieć , to rokowania są raczej marne . Wielogodzinne wyznania moich rozmówczyń jednak naruszają ów ponury monolit . Okazuje się , że większość batalii chemio i radio kończy się sukcesem . Szczególnie przy intensywnym wsparciu religijnym , czy choćby psychologicznym . Siedem na dziesięć , podjętych na czas terapii , kończy się sukcesem . Te nieskuteczne trzy wynikają z decyzji ofiary o rezygnacji z życia . Problemy zaczynają się w momencie radosnego ogłoszenia sukcesu ! Bo wówczas szczęśliwa ułaskawiona dowiaduje się , że ... tak , czy owak, pierś należy wyrwać , aby zapobiec powtórnemu atakowi tej cholery . Wyobraźcie sobie , jakie potworne dylematy musi taka bidulka przeżywać . Przecież , dla większości z nich to właśnie perspektywa okaleczenia , od śmierci gorsza , jest motywacją podjęcia pełnej wyrzeczeń i niewyobrażalnego cierpienia , walki . Ta zdruzgotana istota poddana jest, trudnej do zniesienia , wewnętrznej wojnie , w której nie może liczyć na niczyje wsparcie ! Kto bowiem odważy się powiedzieć : " nie wycinaj " ? Albo : " weź wytnij " ? Może ktoś z Was ? Nieustępliwość większości lekarzy jest dla mnie zagadkowa . Rozumiem , kombinują , że jak to diabelstwo nie będzie miało czego zaatakować , to nie zaatakuje . Fajnie . Ale , jeśliby przypadkiem udało się im wyleczyć , no powiedzmy ... raka kości , albo wątroby ? A gdyby tak ofiarą ich nadludzkiej wiedzy padł rak mózgu ? Czy wówczas zaordynowaliby profilaktykę analogiczną ? Czy, dla świętego spokoju , kazaliby ofiarę ich sukcesu , dla jego utrwalenia , ściąć ? Przyjdź Panie Jezu , bo dzieci Twoje kompletnie utraciły łączność ze stadem i z Tobą !
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Nie mamy zamiaru cenzurować Waszych wypowiedzi , poza przypadkami oczywistego braku kultury .